Ponieważ letnie ciepełko nie sprzyja chęci na wygrzewanie czegokolwiek w piekarniku, tworzę ze starych zapasów. Pierwszy naszyjnik miał być broszką ... leżał w pudełku bo nie umiałam poradzić sobie z zapięciem, dzisiaj już umiem ale i tak bardziej podoba mi się jako naszyjnik. Turkusowa kulka dostała drugą szansę, początkowo była kolczykiem, jej bliźniaczka przepadła w niewyjaśnionych okolicznościach. Chcąc osłodzić jej samotność przemianowałam ją na naszyjnik. Ostatnio mam słabość do bransoletek, ta przywodzi mi na myśl zachód słońca na sawannie... te koraliki swoje odleżały, miałam wobec nich zupełnie inne plany ... Pozdrawiam :)
Biżuteria, upcycling, anioły, ozdoby, ciut szydełka, troszkę malowania czyli wszystko co można zmieścić pod nazwą inne poczynania ;)